Łódka
ostrożnie badam pokład
oceniam trwałość żagli
czy w kłótni białym szkwale
się nie oderwą nagle
głęboka woda czeka
w niej wiry, zgubne fale
lecz lepiej żyć, żeglować
niż nie wypływać wcale
zaufam Tobie w pełni
i będę stał za sterem
tak przepłyniemy razem
lat, oceanów wiele
ciepłym mnie otula piaskiem
muskam żar - Afryki dłoń
gorącym powiewem głaszcze
wiatr przynosi kwiatów woń
przemierzam jej lądy, wody
wspinam się na szczyty gór
spijam z niej owoców słodycz
całą znam od stóp do ust
gdy zagłębiam się w Afryce
rozbudza się dzika, zła
cała tańczy, wierzga, ryczy
wybuchając pieśnią barw
uspokaja się do rana
znów jej wszystkie zmysły śpią
pozostaje niezbadana
by na nowo odkryć ją
oskarżona zadała poszkodowanemu
liczne rany kłute
w okolicy klatki piersiowej
z wykorzystaniem szpikulca do lodu
w wyniku odniesionych obrażeń
lód znajdujący się w sercu poszkodowanego
został zniszczony
i poszkodowany ożył
oskarżoną i poszkodowanego skazuję na wspólne dożywocie
Spóźniłem się
teraz tylko miarowe tykanie
monotonne komunikaty
szum kroków po peronie
i szelest przeglądanej prasy
już nie słychać jak schną kwiaty
spóźniłem się
o parę lat
Żeglarz
jesteś wodą,
oceanem niezmierzonym
dzikim sztormem,
moją zgubą i nadzieją
jesteś Słońcem,
które pali i wysusza
i gwiazdami,
co wskazują drogi koniec
jesteś wiatrem,
który chwytam w moje żagle
nagłym szkwałem,
co rozbija mnie o skały
jesteś lądem,
za horyzontem gdzieś schowanym
Nową Ziemią,
czekającą na odkrycie
dziś zaproszę Cię do kina
stworzonego z ramion, słów
muskanego ciepłą nocą
gdzie wstęp mamy tylko my
z zamkniętymi powiekami
obejrzymy własny film
o grze cieni księżycowych
nadającej błogi rytm
poszeptamy rozgrzeszeni
w splocie dłoni zniknie świat
nic nie znajdzie nas na ziemi
prócz miękkiego światła gwiazd
Spóźniłem się
teraz tylko miarowe tykanie
monotonne komunikaty
szum kroków po peronie
i szelest przeglądanej prasy
już nie słychać jak schną kwiaty
spóźniłem się
o parę lat
Żeglarz
jesteś wodą,
oceanem niezmierzonym
dzikim sztormem,
moją zgubą i nadzieją
jesteś Słońcem,
które pali i wysusza
i gwiazdami,
co wskazują drogi koniec
jesteś wiatrem,
który chwytam w moje żagle
nagłym szkwałem,
co rozbija mnie o skały
jesteś lądem,
za horyzontem gdzieś schowanym
Nową Ziemią,
czekającą na odkrycie
dziś zaproszę Cię do kina
stworzonego z ramion, słów
muskanego ciepłą nocą
gdzie wstęp mamy tylko my
z zamkniętymi powiekami
obejrzymy własny film
o grze cieni księżycowych
nadającej błogi rytm
poszeptamy rozgrzeszeni
w splocie dłoni zniknie świat
nic nie znajdzie nas na ziemi
prócz miękkiego światła gwiazd
"Nałóg"
wróciłem do nałogu
po wielu dniach odwyku
po wielu dniach zapewnień
"już dałem sobie spokój"
znów potrzebuję mojej
najsłodszej heroiny
pięknego narkotyku
w postaci idealnej
"nie będzie mnie, pozostaw
wiadomość po sygnale"
rozłączam się, wystarczy
na więcej nie liczyłem
dodaję więc do wspomnień
myśl: "co by było, gdyby?"
tak stwarzam w wyobraźni
placebo moje własne
nie mam części odpowiednich
tych stabilnych, wytrzymałych
część zgubiona lub zniszczona
nie pasują pozostałe
nie wiem wcale jak budować
wznoszę małe, kruche zamki
co przy każdym małym wstrząsie
rozsypują się w posadach
w klocki te nie jestem dobry
nic utworzyć sam nie mogę
pomóż, może tylko razem
zbudujemy coś trwałego
jutro ma być koniec świata
zapowiadany i tym razem pewny
politycy nie mają o co sie kłócić
wierzący modlą się do swoich bogów
głodni jedzą darmowy posiłek
rodzice rozmawiają z dziećmi
byli kochankowie wracają do siebie
wrogowie godzą się
bogacze na bankietach nudzą się
motocykliści giną oby jak najszybciej
samotni piją, by nie pamiętać
robimy to, co chcemy robić
paradoksalnie dostaliśmy czas
którego jakoś zawsze brakowało
choć jednego dnia jesteśmy szczerzy
rano twarz w lustrze
robi próbę masek
wychodząc pakuje je
zaczyna przedstawienie
gra - udaje
udaje - bawi się
kurtyna
wieczorem w garderobie
odkłada maski na głowy manekinów
w nocy twarz w lustrze
ma rysy wyżłobione przez pryzmaty masek
odkłada Maskę na głowę manekina
Twarz w lustrze
jaka jest
czy jest
nie widzi
I don't need no arms around me.
And I don't need no drugs to calm me.
I have seen the writing on the wall.
Don't think I'll need anything at all.
No, don't think I'll need anything at all.
All in all it was just bricks in the wall.
All in all it was just bricks in the wall.